Trzeciego dnia odebrałam Ilonę z dworca, która wracała z Varanasi. Z Iloną będziemy razem podróżować przez kolejne 3 tygodnie. Pierwszy kierunek to Ladakh. Wykupiłam bilety na nocny autobus do Manali (na północy Indii nie ma kolei), generalnie są 3 rodzaje autobusów zwyczajne (za siedzenie robi nieskładana ławka, więc podczas bagatela 16 godzinnej jazdy odpada), deluxe dwukrotnie droższe oraz deluxe z klimatyzacją. Mnie udało się kupić bilety na jedyny autobus w ciągu dnia, który określony był mianem semi deluxe za 400rs, co okazało się bardzo dobrym rozwiązaniem. Cena niecałe 80 rupi droższa od zwyczajnego autobusu, ale siedzenia normalnie rozkładane a i bagaże leżały koło nas cały czas, więc odpadł problem ładowania ich na dach.
Na miejscu szybko udało się kupić bilety na dalszą podróż do Leh a bardzo przyzwoity pokój z łazienką i ciepłą wodą, prosto z pobliskich źródełek, za jedyne 75 rs od osoby (mniej niz 2$) przyprawił nas o bardzo dobre humory, choć po średnio przespanej nocy byłyśmy lekko pozbawione energii. Ale za to widoki na góry były zachwycające a temperatura powietrza około 20 st przyjemnie orzezwiała.